sobota, 18 kwietnia 2015

o ironio!

hmm planowałam dzisiaj napisać o pewności, niezmąconej radości, a obudziłam się pełna wątpliwości. Nie, nie TEGO najważniejszego, bo to Jest Jakie Jest (codziennie za to dziękuję [i proszę o jeszcze ;)]). Mówię o rozedrganiu, uczuciu pokawałkowania, potrzebie galopu, zdążenia, zrobienia więcej i lepiej. Dzisiaj mój mały blożek mógłby być wsparciem dla mnie samej ;) Wiem, że to tylko myśli, galopujące i ścigające się. Wiem już nawet co trzeba wtedy zrobić. 
A jednak mam ochotę potaplać się trochę w tym chaosie. Ponarzekać, że wszystkiego jest za dużo: myśli, słów, możliwości wyboru, zadań do wykonania, kątów do ogarnięcia, ludzi do zadbania, książek do przeczytania, zaległości do nadrobienia. Mam ochotę poużalać się nad sobą, zanim wyjdę z siebie, stanę obok i będę tylko obserwatorem. Tych psikusów umysłu. Bo jutro znowu będzie inaczej. I nawet jeszcze nie wiem jak. Już przestałam się łudzić, że to ja o tym decyduję. Biorę co dają ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz