Cóż, to były pierwsze wakacje,
które przeżyłam chwila po chwili,
a nie miesiąc po miesiącu,
ani nawet tydzień po tygodniu.
Tylko dzień po dniu, chwila po chwili.
Bez przyspieszania i wyczekiwania,
bez przytrzymywania na dłużej (bez - niech trwa!),
To fantastyczne nie dzielić czasu na lepszy i gorszy,
na pracę, obowiązki, dom, przyjemności,
a brać co się zdarza,
z taką samą ciekawością, uważnością,
szacunkiem i wdzięcznością.
Dzięki temu żadna chwila nie została zmarnowana.
A że chwil było wiele - dużo się zdarzyło.
I naprawdę wypoczęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz